No i w końcu musiał nadejść ten czas – ostatnie pokazy w sezonie – NATO Days w czeskiej Ostrawie. Pokazy nie należące do największych, jednak warte odwiedzenia. Jesteśmy na nich po raz drugi lecz tym razem w dużo większym, dziewięcioosobowym składzie. Gwoździem programu miał być zespól Red Arrows, jednak jak się okazało Redsi nie mogli przylecieć ze względu na brak jednej (a w zasadzie dwóch) maszyn. Po rezygnacji RA, z zespołów pozostali Turkish Stars oraz Baltic Bees. O ile na Turków i ich F-5 zawsze czekamy o tyle Baltic Bees było małą zagadką (szczególnie po ich ostatnim lądowaniu na Rosyjskim MAKSie ;) Ale od początku. Zdecydowaliśmy się na imprezę dwudniową dzieląc ją na piknikową spędzoną na lotnisku oraz drugą, spędzoną poza teren oficjalnie dostępnym.
Sobota
Sobota do robienia zdjęć raczej się nie nadawała ze względu na położenie strefy pokazu – idealnie pod słońce praktycznie przez cały dzień, oraz sporą odległość od osi. W tym względzie pepiczki i tak się postarały gdyż rok temu publika stała jeszcze dalej tuż przy drodze dojazdowej dla samochodów obsługi (szutrowej:). Tym razem udostępnili całkiem spore poletko więc można było bez przeszkód polegiwać i przynajmniej słuchać dopalaczy;) a po wieczorze piątkowym spędzonym z ekipą przy czeskim piwku, wypoczynek był najlepszą opcją. Aparaty wyszykowane były na niedzielę. Co do sobotniego pokazu to tradycyjnie dziury w programie były rozwleczone do nieprzyzwoitości. Średni by pewnie wyszło około 1,5 maszyny na godzinę;) z drugiej strony pokazów dynamicznych było na tyle mało że jakby ke skondensowali w jeden blok to ludziska po 2 godzinach musiałby zawijać do domu a przecież ktoś musi zjeść te tony jedzenia zalegające na stoiskach;) gwoźdźmi programu były wspomniane wyżej zespoły Turkish Stars i Baltic Bees oraz słowacki MiG-29 i holenderski Demo Team na F-16, czyli tradycja wszystkich pokazów w tej części Europy. Turkish nie zawiedli – pokaz podobał się nawet z takiej odległości. Baltic Bees za to idealnie wpisali się w czeską konwencję rozwlekania, przegrupowując szyki i niknąc gdzieś za horyzontem na kilka dobrych minut. Słowak oczywiście tradycyjnie pozamiatał kręcąc ciasno i dynamicznie (polska kiedyś dorobi się takiego demo, które prezentowałoby się poza granicami? Bo jak na razie to jedynie w Radomiu można spotkać kościuszkowców i to z dolotu..) holender, pewnie się powtórzę po raz setny – nuda. W przyszłym roku latać będzie nowy pilot więc liczę na chociażby zbliżenie się do poziomu Sheika. Hitecowi mimo wszystko dziękujemy bo swoją maszyną ubarwiał każde Air Show.
Pewnym sobotnim bonusem był również przelot Boeinga w eskorcie dwóch czeskich Gripenów. Fajnie pomyślane. I to by było na tyle z “gorączki sobotniego popołudnia”. W powietrzu jeszcze pokazał się austriacki Typhoon, Mi-24, Mi-8, czeska Alca, i kilka innych pomniejszych fruwadeł. Koło 18 odmeldowaliśmy sie wkierunku naszej bazy gdzie można było zjeść pyszny obiad z obowiązkowym Budvarem:) Tym razem na spokojnie, gdyż niedzielna pobudka przewidziana była godzinę…5 rano:) Po sutym obiedzie i łyku niedoścignionej kawówki Gochy można było położyć się spać.
Niedziela
Jak zaplanowaliśmy tak się stało – 5 rano nieubłaganie wybiła. Szybka toaleta i pakowanie sprzętu do aut. Przed 6 byliśmy w docelowej wiosce skąd udaliśmy się mniej więcej na wysokość połowy pasa od strony południowej – dokładnie w oś pokazu:) Jakiś uprzejmy rolnik zostawił na swoim polu kilkadziesiąt snopków siana, z których idealnie można było fotografować ponad ogrodzeniem. Zapowiadało się nieźle – nisko i głośno:) I tak też było – pokaz Mi-24 tuż nad głową robił wrażenie, nie mówiąc już o palnikach na wysokości kilkunastu metrów. Czasem ogniskowa 70 mm to było zbyt dużo. Z takiej perspektywy nawet pokaz Baltic Bees mógł się podobać. Tym mocnym akcentem zakończyliśmy nasz krótki, tegoroczny sezon pokazowy. Krótki ale owocny:) – nowe pokazy w kalendarzu – niedoścignione organizacyjnie Airpower, dwie nowe miejscówki – jedna w Radomiu druga w Ostrawie. Teraz czas powybierać najlepsze ujęcia roku i dokonać małego foto podsumowania. Ale to temat na kolejnego posta.
PS. Na pokładzie powitaliśmy też dwie nowe osoby – Ewę i Sebe. Mamy nadzieję, że załapali bakcyla do lotnictwa :)
[box type=”note”]Zobacz galerię zdjęć z Ostrava NATO Days 2011[/box]