W miniony weekend w Ostravie zakończyła się kolejna edycja NATO Days. Dla mnie to pokazy zamykające sezon, w tym roku zaliczane po raz pierwszy. Przed wyjazdem troszkę porozglądałem się po sieci co o nich piszą inni i wychodziło na to że warto jechać. No to w drogę!

Wyjechaliúmy w piątek popołudniu – jechaliśmy do Klimkovic niedaleko Ostravy gdyż tam mieliśmy zarezerwowane spanie na najbliższe dwa dni. Droga poszła bezboleśnie – prosta jak drut. Kraków – pseudoautostrada A4 – droga 78 na Wodzisław Śląski – kawałek autostrady D1 (trzeba wykupić winietkę za 250 KC) – i zjadz numer 349 na Klimkovice. Potem już tylko 15 km po lokalnych drogach i lądujemy U Persana – zajazd jak zajazd – knajpka, parę pokoi, ale za to bardzo miła obsługa i świetne jedzenie (o czeskim złotym płynie nie wspominając ;) a to wszystko za cenę 1200 KC za dwie noce/2 osoby. Budzik ustawiony na 6 rano, ale jak to zwykle przed pokazami oko otwiera się już chwilę wcześniej :) szybkie sobotnie śniadanko i mykamy krętymi drogami naszą srebrną strzałą w kierunku na Mosnov. O tej porze korków nie ma, więc na parkingu lądujemy koło 8.15. Przed nami jeszcze kawał dreptania w kierunku wejścia  – sobotę przeznaczyliśmy na oglądanie rur z terenu przewidzianego przez organizatorów. No może nie do końca bo postanowilismy się rozbić przy płocie blisko podejścia do pasa startowego od strony wschodniej. Miejscówka całkiem niezła, szczególnie że wiatr nam sprzyjał i wiał z kierunku wschodniego, więc wszystko co latało, kołowało blisko nas i od tej strony również siadało na pasie.

Pierwsze samoloty na niebie pojawiły się dopiero koło godziny 11 – nie licząc kilka fruwadeł prywatnych oraz “pasażerów” latających z/do Ostravy. Ze skanera radiowego niewiele na razie było pożytku gdzyż czesi gadali po swojemu, był więc czas żeby rozglądnąć się po statyce i napić kawy. Jak się potem okazało tego czasu było aż za dużo – Czesi puszczali samoloty z ogromnymi przerwami – domyślam się że był to czas przeznaczony na pokazy naziemne – wszelakie czołgi, działa itp itd. My tam jednak przyjechaliśmy na “letadła” więc nie czuliśmy sie usatysfakcjonowani. W końcu, po przelotach czeskiej armady w postaci śmigłowców Mi-24, Mi-17, Albatrosów,Alec i Gripenów, dozczkaliśmy się startu Hurricane i Tornado F3. Oba samoloty sformowały szyk, po czym zatoczyły koło nad lotniskiem i się rozeszły. Hurricane wrócił nad lotnisko dając pokaz solowy, Tornado zaś odleciało w kierunku Wschodnim i kręciło bardzo wysoko. Jak się okazało to był cały pokaz Tornada…nie licząc efektownego low passa tuż nad pasem startowym. To był podobno ostatni pokaz Tornada na kontynencie…

Po blisko godzinie przerwy nad lotnisko zawitał czeski L-39 Albatros, po nim zaś Gripen. Następnie w kolejce zameldował się rumuński samolot treningowy IAR-99 Soim a po nim dwa śmigłowce Mi-24 dając efektowny pokaz z dymami. Godzina była coś koło 15, także przez ostatnie 3 godziny w powietrzu zaprezentowały się 4 maszyny…
Postanowiliśmy sprawdzić jak to wygląda z miejsc dla publiki umiejscowionej tuż za wystawianym B-52. Z tego też miejsca oglądaliśmy pokaz jak zwykle dynamicznie latającego MiGa-29 ze Słowacji. Niestety oś pokazu była daleko od publiczności a do tego pod słońce, więc warunki do fotek średnie (nawet 100-400 nie dawał zbytnio rady uchwycić dobrego, dużego kadru maszyny). Do tego wszystkiego tuż przed ogrodzeniem jeździły busy z VIP-ami niemiłosiernie kurząc na szutrowo-kamienistej drodze. Po MiGu w powietrze wzbił się holenderski F-16 z RNLAF Demo Team, dając ładny pokaz z flarami.  Po kolejnej długiej przerwie nad lotniskiem pojawił się brytyjski Harrier, pokazując standadrowe dla siebie figury – lot bokiem, lot tyłem, zawis, ukłony i obroty w miejscu. Szkoda tylko, że znowu tak daleko – jedyny moment na fajne uchwycenie maszyny był tuż po jej normalnym starcie z rozbiegu.
Po Harrierze mam wrażenie że zakończyły się oficjalne pokazy, gdyż 50% publicznoúci rzuciło się w kierunku wyjść, spiker zaś z tego co zrozumiałem podziękował. My zatem ruszyliśmy na wystawę statyczną – nawiasem mówiąc całkiem fajnie poustawianą. Do większości maszyn można było wejść, pogadać pilotami i poczuć jak to jest za sterami prawdziwego myśliwca – co prawda na ziemi ale zawsze coś ;). Jednak kilkudziesięciometrowe kolejki skutecznie zniechęcały :) Na stojankach dwa AWACS-y, B-52, nasz Casa, Mirage, Tornado, F-16, F-15, Hawki, Albatros, Gripen, polski MiG-29 i Su-22, Mi-2, Mi-24 i parę innych maszyn.

Jako źe jak zwykle przy statyce było sporo ludzi postanowiłem się skupić na detalach typu HUD=y, działka, odbicia w owiewkach czy w poszyciach kadłuba – klika fotek z tego wyszło fajnych jaednak parę udało mi się poruszyć na niskich czasach :) Tak sobie chodząc po statyce nagle uslyszałem huk rury – ostro kręcił Albatros a po nim zaraz powietrze wypełniła muzyka Gripena – prawdopodbnie węgierskiego, którego zabrakło w pokazie głównym. Trochę dziwne bo wydawało mi się, źe pokazy w powietrzu zostały już zakończone. Statyką zakończyliśmy sobotnie pokazy i udaliśmy się na porządnego “ciernego koziela” ;).

W niedzielę postanowiliśmy przyjechać troszkę póżniej a do tego z zamiarem oglądania pokazu z okolic miejscowości Albrechticky będącej niemalże na osi pokazu. Miejscowść jednak tą policja skutecznie odcięła dla niemieszkańców. Wyjechaliśmy dość późno, znając mniej więcej godziny lotów poszczególnych maszyn, w końcu program miał być taki sam. Miał być, bo różnił się znacznie. Przekonaliśmy się o tym dojeżdżając do lotniska i wdząc wzbijające się po kolei, jeden po drugim, samoloty Hawker Hurricane, L-39 Albatros, JAS-39 Gripen oraz MiG-29! Tego wczoraj napewno nie było. Szybko postawiliśmy naszego “stilaka” na pobliskiej drodze gruntowej i zaczeliśmy szukać miejsca dogodnego do fotek. Kilka się udało zrobić jednak nie były zbyt zadowalają ze wzglę na sporą już odległość. Po przelocie wokól lotniska formacja rozeszła się do lądowania i po chwili powietrze wypełniał huk startującego Tornada. Tu mieliśmy odrobinę szczęścia, bo staliśmy na południowo-zachodnim krańcu pasa a brytyjski piolt właśnie w tym kierunku wymanewrował. Pokaz Tornado + Hurricane był powtórką z soboty – czyli Hurricane kręci przed publicznością, Tornado zaś prezentuje program kosmiczny na wysokościach przelotowych “pasażerów”. Po lądowaniu F3, przejcaliśmy kilkaset metrów dalej – w kierunku osi pokazu i zatrzymaliśmy się przy magazynach DHL – z drogą przy płocie w bliskości pasa startowego, lekko wcinającej się w lotnisko. Miejsce całkiem niezłe o czym przekonaliśmy się po chwili przy pokazie IAR-99 Soim. Nieskie przeloty i nawroty na oś pokazu. Tu już zostaliśmy do końca pokazu – obserwując jeszcze MiGa-29, Mi-24, holendra na F-16 oraz Gripena. Całe pokazy miały już bardziej dynamiczny charakter – nie było dziur po 45 minut i koło godziny 14 było juź po wszystkich lotach “gwiazd”. Takźe “program się nie różni” w wykonaniu czechów oznacza sporą różnicę ;)
Potem juź zostało tylko szybie zgrywanie zdjęć na laptopa i przeglądanie tego co wyszło przy czekim obiadku. Parę fotek całkiem ok, szczególnie z niedzielnych lotów holendra, ale ogólnie raczej bez rewelacji. Podsumowując były to średnio udane dla mnie pokazy z miłymi akcentami. W przyłym roku pewnie się pojawimy, bo w końcu to raptem 180 km, jednak napewo nie zawitamy na płytę lotinska na pokazy w powietrzu – raczej będzie krąźenie wokół lotniska i szukanie miejsca w pobliźu pasa od strony północnej.

Na koniec podziękowania: dla Małdżonga za extra kierowcę, towarzystwo i cierpliwość w lataniu wokół lotniska oraz Tacie za wypożyczenie “szkła”. Dzięki!

Poniżej parę ujęć z tegorocznej imprezy oraz link do mapy gdzie dokładnie były robione fotki:

Mapa z zaznaczonymi lokalizacjami fotek: Zobacz mapę

Podobne

Nowotarski Piknik Lotniczy rozpieszcza co roku. Zdążyliśmy już chyba wszyscy do tego przywyknąć, że...

Fajera, czyli Śląski Airshow to impreza dosyć młoda na mapie krajowych pokazów, jednak w tym roku...

W tym roku udało się odczarować deszczową aurę poprzednich edycji NATO Days, mimo że piątkowa...