Po raz kolejny nasza ekipa stawiła się o godzinie 06:00 w miejscowości Albrechticky. To oznaczało tylko jedno – Ostrava NATO Days w czeskiej Ostravie. Dla większości (w tym niestety i dla nas) to pokazy kończące kolejny mniej lub bardziej udany sezon pokazowy. Edycja tegoroczna wzbudzała już od jakiegoś czasu sporo kontrowersji wśród miłośników “palników”, gdyż po ubiegłorocznej imprezie, organizator zdecydował się zamknąć pole, przez które przebiegała oś pokazów. Skąpe informacje, które pojawiały się w różnych miejscach w sieci w końcu zostały oficjalnie potwierdzone przez organizatora, jednak organizator idąc na rękę spotterom udostępnił inna miejscówkę bardzo blisko tej zeszłorocznej. Wydaje mi się, że w sumie wyszło nam to na dobre – latali nisko, blisko i głośno. Jednie co wyszło na minus to większa odległość od kręcących śmigłowców. Zresztą decyzja ta wyszła w sumie wszystkim na dobre – w zeszłym roku w tzw. “burakach” odbywał się regularny piknik rodzinny z grillami, kamperami w polu i latającymi dzieciakami. Zagęszczenie luda na m2 przekraczały już chyba wszelkie normy bezpieczeństwa i zapewne nie było to komfortowe dla samych pilotów, którzy musieli mieć na uwadze że jak coś pójdzie nie tak to zgarnia kilkadziesiąt osób. Także decyzja ta zupełnie nie dziwi, za to wielkie brawa należą się organizatorom, którzy potrafią wejść w dialog z fotografami. Tego nasi “decyzyjni” powinni się uczyć, ale to raczej nie na ich zatwardziałe łby. Wróćmy do samych pokazów – tegoroczny program raczej nie zachwycał, szczególnie po edycji 2012, która podniosła poprzeczkę bardzo wysoko. Gwiazdą dla większości miał być AJS-37 Viggen – samolot, który już bardzo rzadko widywany jest na europejskim niebie (poza Szwecją). Na szczęście mimo niesprzyjającej pogody nad kontynentem, samolot dotarł około godziny 15, wraz ze swoim równie wiekowym mniejszym bratem – samolotem Saab 105. Ale o nich w swoim czasie.

Sobotnie pokazy rozpoczęły się dość dynamicznie (szczególnie dla Romka, Beaty, Domi i Rafała którzy debiutowali na tych pokazach :). Austriacki Typhoon wleciał w strefę pokazową, pokręcił 5 minut w wariancie niskim ze względu na pogodę i tradycyjnie odleciał na drugie śniadanie w kierunku swojej macierzystej bazy. Taki urok austriackiego “Jurka Fajter”. Po Austriaku długi czas nie latało nic. Dziura w programie lotniczym trwała jakieś 1,5 godziny, które można było wykorzystać na odespanie wstawania o godzinie 5 :). Drzemka przerywana była startującymi co jakiś czas Alcami i śmigłowcami Mi-17 przygotowującymi się do wspólnego przelotu sił powietrznych Czech i Słowacji. W samej formacji wystąpił również słowacki MiG-29, który niestety w tym roku nie prezentował programu solowego. Sam przelot odbył się koło godziny 11 i był to drugi punkt programu trwającego od godziny 09:00 :) Po kolejnej godzinie spędzonej na pogaduchach, drzemkach i popijaniu czeskiego piwa, w powietrze wzbił się Szwedzki C-130 Hercules w wersji tankowca, do którego dołączyły dwa samoloty JAS-39 Gripen. Formacja zaprezentowała 2 przeloty wzdłuż pasa z symulowaniem tankowania w powietrzu, po czym Gripeny odłączyły się od “stacji paliw” i przeleciały nam nad głową w kierunku swojej bazy. Gripexy odleciały, ale po paru minutach (tak, tak tym razem przerwała trwała kilka minut) niebo zatrzęsło się od Holenderskiej Efki, która zaraz po oderwaniu się od pasa zrobiła zwrot w naszym kierunku, pięknie przelatując na dopalaniu nad naszymi głowami. Chyba pierwszy raz widzieliśmy  “Holednra” w niskim wariancie swojego pokazu gdyż niestety zachmurzenie nie pozwalało na więcej.   Nie przeszkodziło to jednak puszczeniu przez niego salwy flar na dość niskim pułapie a do tego w rejonie naszej miejscówki. Stitch w tym roku robi dobrą robotę na wszystkich pokazach na których mieliśmy okazję go zobaczyć. Po poprzednim pilocie latającym w barwach demo teamu jest to miła odmiana. Kiedy niebo ucichło już po “dynamickiej ukazce” pomarańczy, w niebo wzbiła się charakterystyczna sylwetka szkolono-bojowego samolotu L-159 Alca. Czech, mimo że do najgłośniejszych nie należy, daje fajny, dynamiczny pokaz. Kolejnym punktem w pokazie był symulowany atak na lotnisko z wykorzystaniem dwóch  śmigłowców Mi-17 i jednego Mi-24. Z naszej miejscówki mogliśmy podziwiać jedynie niskie przeloty, gdyż cała akcja odbywała się normalnej strefie dla publiczności. Po śmiglakach, w niebo wzbił się słoweński Pilatus PC-9, a po nim czeski śmigłowiec AH-1 Cobra z wymalowaną wyszczerzoną paszczą. Pokaz tego śmigłowca całkiem fajny jednak brakuje w nim dymów (nie mówiąc o flarach ;). Zwykle pokazująca się na przeróżnych air show austriacka Cobra ze stajni Red Bulla ma godnego konkurenta. Zostajemy dalej przy śmigłowcach, a to ze względu na hiszpańską ciekawostkę w postaci zespołu Patrulla Aspa, latającego na 5 maszynach EC-120. Z tego co słychać, był to jedne z lepszych pokazów tej edycji i chyba można się z tym zgodzić. Akrobacja zespołowa na śmigłowcach to raczej rzadkość, a w tym przypadku perfekcyjnie i widowisko wykonana przez hiszpańskich pilotów. Dla odmiany, po Hiszpanach wystartował kolejny śmigłowiec – tym razem Belgiskie Siły Powietrzne zaprezentowały Agusta A-109. Pokaz został fajnie wzbogacony o flary. Może nie były tak spektakularne jak w przypadku Holenderskiego Apache, ale  wzmacniały cały pokaz maszyny no i powodowały, że było po co podnosić aparat :)

Po belgach nastąpiła długo oczekiwana chwila – na pasie siadły maszyna, na która wszyscy czekali – AJS-37 Viggen. Wstępnych planach miał się pojawić już koło godziny 11, jednak finalnie wylądował na lotnisku po godzinie 15, wzbudzając falę poruszenia wśród skromnej publiki zgromadzonej przy radarze.

Ostanie dwie godziny rozpoczął pokaz JAS-39 Gripen oczywiście z Czech. Było głośno, bo jak wiadomo malutki silnik zgrabnego myśliwca ma swoją moc która potrafi przyjemnie wzbudzać drgania bębenków w uszach. Po Gripenie w powietrzu specyficznie świszczał silnik malutkiej maszyny szkolnej ze Szwecji – Saab 105. O ile austriackie Saaby pokazywane w Zeltweg już nam się lekko znudziły, o tyle pokaz Szwedów w ciekawie malowanym samolocie został uwieczniony na kilkudziesięciu klatkach w naszych aparatach. Ale najważniejszy moment nadszedł wtedy, kiedy “105” siadła na pasie. Z daleko dało się słyszeć tubalny dźwięk potężnej mocy majestatycznego myśliwca jakim jest Viggen. Jego niespotykana już sylwetka podwójnej delty i potężna “rura” powodowała lekkie drżenie rąk i przyspieszone tętno. Na szczęście czasy w aparacie przy przysłonie 7.1 wychodziły całkiem ok, więc udało się mimo latających łap zdjęcia nie poruszyć ;) Viggen jako “gwiazda” zaprezentował się całkiem fajnie – latał blisko nas, nisko i może brakowało jedynie trochę więcej dopalania ze specyficzny niebieskim światłem. Obecnie słychać pomruki, że nie pokazał wiele, ale jak maszyna, która ma już status historycznej ma być mocno eksploatowana i narażana na spore przeciążenia? Dla nas wystarczyło że był. Na ostre kręcenie nie liczyliśmy więc żadnych rozczarowań nie było. Wręcz przeciwnie.

Kiedy emocje, wraz z lądowaniem Viggena, lekko opadły powoli zaczęliśmy się zbliżać do finału. Sobotnie NATO Days zamykał zespół Turkish Stars a po nich śmigłowiec Mi-24 Hind. Po Turkach nasze pole buraków mocno opustoszało, więc całkiem fajnie polatał Hind. Niskie przejścia nad głowami zawsze należą do tych przyjemnych chwil. Tak oto zakończyła się sobotnia część pokazów w Ostrawie. Niedziela nie przyniosła zbyt wielu zmian, poza tym że pogoda skopała się jeszcze bardziej, zaciągając niebo po horyzont ciężką kołdrą chmur. Podstawa była jednak wyższa, więc piloci mogli zaprezentować wysoki wariant z pionowymi figurami.

Podsumowując edycja jedna ze słabszych programowo i pogodowo najsłabsza od 4 lat – zwykle zawsze było słonecznie a w tym roku 95% czasu nad lotniskiem wisiały mniej lub bardziej ciężkie chmury, co raczej nie ułatwiało sprawy przy fotografowaniu. Miejscówka obok nowego radaru okazała się być całkiem przyjemna i raczej niewiele jej brakowało do tej zeszłorocznej, także mamy nadzieję że w roku 2014 organizator również zdecyduje się ją udostępnić  :) Mamy tylko nadzieję że na kolejną edycję organizatorzy zamówią lepszą aurę ;) My zabieramy się do zdjęć a na deser proponujemy posłuchanie szwedzkiego Viggena :) – http://smokeon.pl/we-love-jet-noise/

A to nasza miejscówka pod Ostrawskim radarem w głębi zaś przyczaił się SPFL – pozdrawiamy :)

Miejscówka pod radarem

PS. mamy małe tyły z publikowaniem relacji, ale już się za to zabieramy :) trochę od tyłu także kolejna relacja będzie ze SIAF 2013

[box type=”note”]Zobacz galerię zdjęć z NATO Days 2013 >[/box]

Podobne

Nowotarski Piknik Lotniczy rozpieszcza co roku. Zdążyliśmy już chyba wszyscy do tego przywyknąć, że...

Fajera, czyli Śląski Airshow to impreza dosyć młoda na mapie krajowych pokazów, jednak w tym roku...

W tym roku udało się odczarować deszczową aurę poprzednich edycji NATO Days, mimo że piątkowa...